Krystyna Sztuka
Trudności z akceptacją siebie najczęściej mają korzenie w historii pierwszych lat życia człowieka. Obraz siebie i poczucie własnej wartości wszyscy – kobiety i mężczyźni – budujemy w dzieciństwie w relacjach z innymi.
Jeśli przez wiele lat dawano ci odczuć, że powinnaś być inna, lepsza, starać się dosięgnąć jakiegoś ideału – najpierw córki, a potem młodej kobiety, żony czy matki, mogłaś przyzwyczaić się do myśli, że taka, jaka jesteś naprawdę, nie jesteś do końca wartościowa, jesteś jakoś „nieudana”.
Być może sama stawiałaś sobie wymagania, żyjąc iluzją, że osiągniesz pułap doskonałości, ucząc się, ćwicząc, głodząc, odwiedzając studio fitness, poprawiając urodę, zdobywając status społeczny staraniami o dobrą pracę, albo też dbając o dom, męża, dzieci, o dobre stosunki z teściową itp. Nie miałaś jasności, co jest twoim własnym ideałem, a co narzuconym ci z zewnątrz modelem kobiecości. Próbowałaś zmieniać się, podciągnąć, wyrównać braki urody i wykształcenia, zadbać o dietę, sylwetkę i dopasowywać się do modelowych wzorców kobiecości.
Medialne wizerunki kobiet sukcesu, które coraz częściej opanowują naszą wyobraźnię, stawiają kolejne poprzeczki. Tworzą zagrożenie dla chwiejnego nieraz poczucia własnej wartości. Dziś media ogarniają i modelują niemal wszystkie dziedziny życia. Zalewają nas niezliczoną ilością informacji i opinii na każdy temat, epatują reklamą. Nadmiar obrazów, recept na życie, modeli i wzorców, powtarzanie ocen i sądów prowadzi do bezwiednego przyjmowania gotowych rozwiązań i sposobów postępowania. Czynimy to tym łatwiej, im bardziej jesteśmy niepewne własnej wartości, im niżej cenimy siebie.
Skąd bierze się poczucie własnej wartości?
Rozwój obrazu siebie rozpoczyna się już od pierwszych chwil życia, a może i wcześniej, gdyż matka całym swoim ciałem – można powiedzieć neurohormonalnie – przekazuje komunikat: „Cieszę się, że jesteś”, lub: „Nie chcę cię, komplikujesz mi życie”.
Już w pierwszych dniach i miesiącach życia człowiek odbiera sygnały o byciu ważnym. Wiemy, jak bardzo zmienia się atmosfera emocjonalna w rodzinie z chwilą przyjścia dziecka na świat. Wszystko zaczyna kręcić się wokół małego człowieka – z zachwytem i miłością, lub też ze strachem, podenerwowaniem, irytacją. Ale już wkrótce, około 2-3. roku życia, dziecko traci zwykle pozycję bezwarunkowej ważności, jeśli w ogóle ją miało. Od tego momentu musi nauczyć się spełniać pewne warunki.
Jak wynika z badań, już niemowlęta są przez rodziców określane w różny sposób w zależności od tego, jakiej są płci. Dziewczynki opisywane są za pomocą słów: „mała”, „delikatna”, „śliczna”, a chłopcy za pomocą takich pojęć, jak: „mocny”, „dziarski”, „silny jak lew”. W rzeczywistości badane noworodki nie różniły się ani wzrostem, ani wagą.
W ciągu całego procesu socjalizacji we wszystkich relacjach z ludźmi – w formach prowadzonych dialogów – rodzice, inni dorośli, inne dzieci, a później też nauczyciele sytuują nas na określonych pozycjach, wyrażając aprobatę bądź dezaprobatę dla tego, co mówimy i robimy. Przez cały okres dzieciństwa oczekiwania dotyczące płci są wzmacniane poprzez różnicowanie dzieci pod względem płci. Rodzice, nauczyciele oraz inne osoby mające kontakt z dziećmi używają różnych form komunikacji i inaczej traktują chłopców, a inaczej dziewczynki. W ten sposób, bezpośrednio lub poprzez kontekst, przekazują dzieciom swoje oczekiwania dotyczące zachowań. Jednocześnie każde „nieprawidłowe” zachowanie spotyka się z dezaprobatą.
Doświadczanie siebie kształtuje się dużo wcześniej niż mowa i zdolność do myślenia. Rozwija się w oparciu o tzw. doświadczeniowy system przetwarzania, czyli oparty na wrażeniach i emocjach, nie na myśleniu słowno-pojęciowym. Dlatego konkretne doświadczenia zmysłowe, takie jak: bliskość, przytulanie, branie na ręce, oraz przechowywane w pamięci obrazy mają zasadniczy wpływ na emocjonalną samoocenę i sposób przeżywania wartości własnej osoby. Uczymy się patrzeć na siebie tak, jak widzą nas i odbierają inni, zwłaszcza ważne dla nas osoby z najbliższego otoczenia. Czujemy, że dorastamy do stawianych wymagań lub odbiegamy od wzorców przyjętych i uznanych za właściwe dla naszej płci w rodzinie, w klasie, na podwórku.
Alfred Adler – austriacki psychiatra i psycholog – przekonany był o kluczowej roli rodziny i wzajemnych relacji pomiędzy jej członkami. Mówił, że zdrowe stosunki w rodzinie to najlepsza droga do zdrowego rozwoju psychicznego dziecka. On też zwrócił uwagę na szerszy kontekst wychowania dziecka w rodzinie, na szkodliwy wpływ zarówno nadmiernego pobłażania, jak i lekceważenia potrzeb dziecka, na zmiany stosunku rodziców do starszego dziecka, gdy rodzi się młodsze.
Kolejność urodzin
Teoria kolejności urodzin
W psychologii często przywołuje się teorię kolejności urodzin Adlera. Zgodnie z nią każde dziecko ma swoją szczególną pozycję, swoje miejsce w rodzinnym systemie, przez co zupełnie inaczej może postrzegać siebie i – mimo że wychowują je ci sami rodzice – może rozwijać zupełnie inne cechy osobowości.
Specyficzną pozycję w rodzinie ma jedynak. Ma możliwość osiągnięcia przyspieszonego tempa rozwoju umysłowego, unika przykrych doznań spowodowanych rywalizacją z rodzeństwem, lecz jego kontakty społeczne są mocno zawężone.
Po przyjściu na świat drugiego dziecka starsze schodzi na plan dalszy, co zwykle rodzi frustrację, a czasem może również spowodować widoczne zaburzenia emocjonalne. Bywa, że dzieci w tej sytuacji stają się pesymistyczne, lękliwe lub agresywne. Cechuje je: lęk przed kompromitacją, wygórowane poczucie odpowiedzialności oraz skłonności do dominowania.
Z dotychczasowych badań i obserwacji wynika, że dzieci pierworodne często są skoncentrowane na sobie, jednak nie zawsze prowadzi to do ukształtowania się u nich postaw i zachowań egoistycznych. Jako starsi mogą przejawiać wobec rodzeństwa tendencje opiekuńcze.
Zdarza się, że najstarsza siostra staje się „zastępczą matką” dla rodzeństwa lub pierworodny syn rządzi w rodzinie według własnego lub swojego i rodziców uznania. Gdy dziecko spełnia oczekiwania rodziców, pozostaje na swojej uprzywilejowanej pozycji, usuwając w cień młodszych braci i siostry.
Dzieci urodzone jako drugie lub trzecie są w korzystniejszej wychowawczo sytuacji z powodu wcześniejszych doświadczeń rodziców, którzy zostawiają kolejnym dzieciom więcej swobody i samodzielności. Nie rozpieszczają ich, tak jak pierworodnego.
Dzieci średnie są bardziej odpowiedzialne niż najmłodsze, mają jednak więcej problemów niż starsze czy młodsze rodzeństwo. Nie mają autorytetu najstarszego, ani też spontaniczności najmłodszego z rodzeństwa. Muszą nauczyć się żyć z nimi w zgodzie, co ułatwia im późniejsze kontakty z ludźmi. Średniacy przeważnie łatwo adaptują się do nowych sytuacji, mają wyższy, w porównaniu ze swoim starszym i młodszym rodzeństwem, poziom empatii, są bardziej ugodowi.
Najmłodsze z rodzeństwa – z racji swojej pozycji w rodzinie – ma wiele przywilejów. Często jest przez rodziców otaczane nadmierną troską, co nie pozwala mu rozwijać samodzielności. Przez swoje starsze rodzeństwo także bywa rozpieszczane, zwłaszcza jeśli jest dziewczynką, lub traktowane z góry, jeśli jest chłopcem. Starsi nie biorą go pod uwagę, np. w rodzinnych naradach. W związku z tym najmłodszemu trudno jest przystosować się do grupy i znaleźć w niej miejsce dla siebie.
Do cech charakterystycznych dzieci najmłodszych zalicza się spontaniczność i pogodę ducha, ale też: niesamodzielność, pewne rozkapryszenie lub pretensjonalność, które mogą być wynikiem egocentrycznego koncentrowania się na sobie i sposobem zwalczania poczucia niższości.
Czynnik płci nowo narodzonego dziecka nadaje znaczący wymiar cechom wynikającym z pozycji w rodzinie. Płeć stanowi szczególnie ważny czynnik, zwłaszcza gdy rodzi się dziecko innej płci niż oczekiwana, na przykład rodzi się trzecia z kolei córka, podczas gdy rodzice bardzo pragnęli chłopca. Najmłodsza dziewczynka może być – mniej lub bardziej – ignorowana, albo też traktowana i wychowywana jak chłopiec.
Adler zauważył, że chłopcom przyznaje się znacznie większe prawa do wyrażania protestu i niezadowolenia, nawet w formie agresywnej, niż dziewczętom, od których nie wymaga się ani specjalnej odwagi, ani odporności. Powinny być natomiast kobiece, tzn. łagodne i miłe. Mimo że od czasów badań Adlera świat uległ zmianie, ciągle aktualne są różnice w sposobach pozyskiwania poczucia własnej wartości przez mężczyzn i kobiety.
Poczucie własnej wartości
Mężczyźni pragną władzy i dominacji. Dla kobiet ważne jest przede wszystkim, żeby czuły się kochane i lubiane. Stąd też biorą się różnice w kobiecym i męskim stylu życia. Obie płcie inaczej budują swoje wyobrażenie o sobie i niejako na innym gruncie kształtują poczucie własnej wartości.
W literaturze psychologicznej niejednokrotnie pisano o specyfice kobiecej wyobraźni i szczególnych cechach tworzenia przez kobiety obrazu siebie. Jako kobiety pragniemy bliskości i chętnie wyobrażamy sobie siebie w stałym związku z mężczyzną. Patrzymy na siebie poprzez swoje relacje i niejako poprzez nie budujemy wyobrażenia o sobie i swój stosunek do siebie. Badacze udowodnili, że pomimo iż to kobiety dążą do małżeństwa, są w nim mniej szczęśliwe niż mężczyźni, którzy często od niego stronią. Tak jakby kobiety wyobrażały sobie więcej, niż w małżeństwie udaje im się osiągnąć.
Mężczyźni, którzy nie realizują oczekiwań społecznych dotyczących płci narażeni są na zachowania odrzucające i agresywne. Osoby takie często określa się mianem „zniewieściałych”, podczas gdy nie ma analogicznego określenia dla kobiet. Kobieta wybierająca zachowania i role tradycyjnie męskie spotyka się raczej z podziwem i sympatią.
Ponieważ uważa się, że zapotrzebowanie kobiet na rozumienie i bycie rozumianą jest na ogół większe niż u mężczyzn i że silniej przeżywają związane z tym frustracje, kobieta może pełnić w związku rolę tzw. koła napędowego dla wzajemnego otwierania się partnerów na siebie oraz rozwoju ich komunikacji. Są jednak wyjątki od tej reguły, na które zwraca się coraz częściej uwagę jako na znak naszych czasów.
Sytuacja kulturowa
Kobiety zajmują dziś coraz częściej stanowiska kierownicze, i to z nimi lepiej dogadują się tzw. niedojrzali faceci. To oni są bardziej lubiani niż „męscy twardziele”, gdyż są dynamiczni i elastyczni. Mężczyźni dojrzali bywają zbyt surowi, odważni i silni, ale wymagający i nieumiejący okazywać uczuć. Mężczyźni nieodpowiedzialni i niemęscy zazwyczaj są bardziej kreatywni niż solidni i odpowiedzialni, którzy jednak nie potrafią obchodzić się z kobiecą emocjonalnością. W dzisiejszej sytuacji kulturowej typowy męski mężczyzna wydaje się znacznie gorzej radzić sobie z życiem niż tzw. wieczny chłopiec.
Kobiety, które odgrywają coraz większą rolę w świecie i coraz bardziej zastępują mężczyzn, pozostają wciąż kobietami, a więc pragną zrozumienia. Cenią u mężczyzn cechy dziecięce, z którymi zwykle idzie w parze optymizm i uduchowienie. Wieczni chłopcy są emocjonalnie dostępni, przez co znacznie lepiej komunikują się z kobietami w miejscu pracy. Rozmyta dziś tożsamość płci idzie w parze z rozmytą zrelatywizowaną kulturą, w której powoli ulegają zatarciu dawne wzorce męskości i kobiecości.
Współczesny model mężczyzny
Model silnego mężczyzny coraz częściej zastępuje dziś wieczny chłopiec z syndromem Piotrusia Pana. „Ludzie odwagi, zdrowej dyscypliny i męskiego honoru są dziś w mniejszości”, ale też – jak sugeruje psychiatra Zenon W. Dudek – „etos mężczyzny jako odpowiedzialnego ojca, wojownika, króla, kochanka czy kreatywnego artysty (kapłana) – potrzebuje nowej syntezy. Uczestniczą w tym procesie tradycyjne wzorce – także chrześcijańskie” (www.deon.pl/zycie//art,460,piotrus-pan-i-wieczna-dziewczynka.htm).
Coraz częściej los rodziny, a także i społeczeństwa pozostaje w rękach kobiet i wybieranych przez nie Piotrusiów. Nasuwa się pytanie, czy potrafią wydorośleć, kiedy dostaną do wykonania ważne zadanie: zostanie ojcem, zadbanie o rodzinę, pokierowanie firmą, zostanie prezydentem miasta.
Współczesne trendy zacierania różnic wyrównuje prawdopodobnie naturalny dobór partnerów, a pozorne trudności w codziennym życiu przy dobrej woli z obu stron stanowią bogactwo czynników wspomagających rozwój osobowy, uczuciowy i duchowy obojga płci. Zwłaszcza gdy oboje pozostają w bliskim intymnym związku opartym na wzajemnej miłości, kiedy tworzą małżeństwo, wychowują dzieci i razem przechodzą kolejne fazy życia rodzinnego.
Współczesny model kobiety
Współczesna kobieta coraz bardziej nie chce zawężać obszaru swojego działania tylko do rodzinnych pieleszy. Rola gospodyni, pani domu nie jest tym, czego pragnie. Określenie „kura domowa”, już dawno uznane za inwektywę, godzi w kobiece poczucie własnej wartości.
Przed rolą kury domowej przestrzegają liczne blogi i wpisy na internetowych portalach, np.: „Ukurzanie. Proces ten rozpoczyna się niewinnie: kobieta, kierowana miłością, brakiem lepszego zajęcia, bądź też chęcią sprawienia mężczyźnie przyjemności, postanawia ugotować obiad z trzech dań, posprzątać w mieszkaniu itp. Mąż po powrocie z pracy chwali żonę (…). Jednak czynności wykonywane wcześniej z przyjemności i zaangażowania łatwo stają się przymusowe i codzienne.
Czynniki sprawcze. Pierwszym z nich jest rodzina. To ona zaczyna i umacnia proces przemiany kobiety w kurę domową. Wymaga się od kobiety posiadania takich umiejętności, jak: pranie, sprzątanie, gotowanie, smażenie, pieczenie i duszenie. Później dokłada się: szycie, robienie na drutach, szydełkowanie itp., oraz utwierdza się kobietę w przekonaniu, iż powinna posiadać wszystkie te umiejętności (…). Proces ukurzania dodatkowo wzmagają zakazy dbania o urodę (tj.: malowania się, farbowania włosów, wizyt u kosmetyczki itp.). Szczególnie narażone na ukurzanie są młode kobiety mające rodzeństwo. Muszą opiekować się nim, co wyrabia w nich kolejną cechę kury domowej, tj. chęć posiadania dzieci i nadopiekuńczość”.
Znacznie więcej przychylności budzi medialny wizerunek bizneswoman. Wydaje się, że bardziej odpowiada obrazowi siebie współczesnej kobiety, choćby tylko w marzeniach.
Kobiety coraz częściej czytają w Internecie rady, jak: „Żeby być traktowaną jak kobieta sukcesu, trzeba nie tylko mieć odpowiednie kompetencje, ale też wyglądać jak na bizneswoman przystało. Należy ubierać się stosownie do stanowiska, które chcemy zajmować, a nie do tego, które aktualnie zajmujemy. Dla kobiety na stanowisku bardziej liczy się elegancja i przestrzeganie pewnych zasad obowiązujących w firmie niż najnowsze trendy.
Każda bizneswoman powinna mieć w swojej szafie kilka eleganckich, odpowiednio skrojonych i dobrych gatunkowo żakietów. Warto dopasować żakiet raczej do własnej sylwetki i gustu niż do panującej mody, która zmienia się co sezon. Pod żakiet zakładamy niezbyt ozdobną koszulę, lub nawet t-shirt, pod warunkiem, że wygląda schludnie i pasuje do reszty stroju. Kolorystyka powinna być raczej stonowana, jaskrawe kolory i wzory nie są mile widziane. Możemy też wybrać bardziej swobodną wersję: elegancki sweterek pod warunkiem, że wygląda na dobry jakościowo i nie jest zmechacony”.
Już samo wyobrażanie sobie siebie w ozdobnej koszuli i żakiecie dopasowanym do sylwetki sprawia przyjemność. A jeszcze, gdy zachęcane jesteśmy pochwałami i czytamy tak przekonujące argumenty „za”: „Mimo że, według danych GUS, kobieta zarabia o 20% mniej niż mężczyzna zajmujący to samo stanowisko i mający taki sam staż pracy, to panie są lepszymi pracownikami. Nie tylko pracują dłużej, ale również lepiej się koncentrują i są bardziej produktywne. Do takiego wniosku doszli naukowcy z Ponemon Institute w Stanach Zjednoczonych (…)”.
Na pytanie, czy jako człowiek i jako kobieta spełniasz się w tym, co robisz, twierdząco chętnie odpowiadają celebrytki i znane z TV oraz tabloidów kobiety sukcesu. Przeciętnym kobietom takich pytań media nie zadają. Wypowiedzi uczestniczek warsztatów, kursów i studiów podyplomowych wskazują na wyraźny trend odnajdywania swego miejsca pomiędzy biegunami tych dwóch skrajnych pozycji.
Kobiety pytane o to, gdzie czują się najlepiej, w jakich dziedzinach uważają się za kompetentne i wartościowe, opisują zarówno swoje decyzyjne stanowiska w miejscu pracy, jak i typowo kobiece, rutynowe zajęcia domowe. I, tak jak niedojrzali z punktu widzenia dawnych wzorców męskości wrażliwi artyści i czuli ojcowie wolą spędzać czas z dziećmi niż robić zawodową karierę, tak i ambitne kobiety akceptują sytuację, kiedy trzeba przyjąć rolę kury domowej, ale umieją przekształcać się nagle w energiczne, zdecydowane bizneswoman.
O kobiecie, która pragnie realizować własne marzenia bycia żoną i matką, nawet wielodzietną, a jednocześnie profesjonalistką w swoim zawodzie, można powiedzieć, że jest typem człowieka przyszłości. Jej domowe sukcesy trudno pokazać światu, trudno udowodnić menadżerskie zdolności organizacji życia w domu, gdy normą jest kariera w świecie i medialna pustka.
Jej siłą jest jednak często stabilne „ego” i wzmocnione miłością tylu osób poczucie własnej wartości.
Krystyna Sztuka – doktor psychologii; psycholog kliniczny, praktyk z długoletnim doświadczeniem w psychoterapii zaburzeń i trudności emocjonalnych. Prowadzi własną praktykę psychologiczną oraz zajęcia z psychologii klinicznej, dramy i psychoedukacji w Akademii J. Długosza w Częstochowie. Współpracuje z Centrum Duchowości JJ. oraz z innymi ośrodkami zajmującymi się kształceniem i formacją. Jest członkiem Europejskiego Forum Bibliodramy, a także autorką książek pt.: „Psychologia kliniczna”, „Psychologia dla artystów”, „Twórcza ekspresja w dialogu terapeutycznym”, „Wyobraźnia a rozwój duchowy”.
ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ W „ZBLIŻENIACH” NR 10.
Zostało jeszcze 0% artykułu
Subsktypcja Relate© pozwoli Ci przeczytać tekst do końca...
Testuj bezpłatnie Czytelnię Relate©
Przetestuj bezpłatnie subskrypcję i korzystaj z dostępu do Platformy Relate© z drugą połówką.
Testuj Czytelnię Relate©- Wystarczy, że jedna osoba z pary posiada subskrypcję.
- Możesz zrezygnować w dowolnym momencie.
- Masz już subskrypcję? Zaloguj się