1486

Elżbieta Trubiłowicz

Żeby miłość łącząca kochających się młodych ludzi nie wygasła, musi się rozwijać. A rozwój i dojrzewanie miłości często dokonuje się poprzez pozytywnie przeżyty kryzys.

Jeżeli miłość małżonków nie dojrzewałaby, ani nie zmieniała się wraz z nimi i ich związkiem, może okazać się niewystarczająca, nieodpowiednia do życiowej chwili. Nie oznacza to, że miłość młodej pary jest zbyt mała czy niedojrzała w dniu ślubu. Na ten czas jest zapewne idealna i najlepsza z możliwych. Lecz tak jak przepiękna kreacja 20-latki nie będzie zdobić jej babci, choćby miały taką samą figurę, gdyż inna suknia podkreśli wdzięk starszej pani, tak inna miłość umacnia zawarte kiedyś małżeństwo. Inna nie znaczy lepsza ani gorsza, oznacza zmianę i dojrzewanie miłości wraz z naturalną przemianą związku.

Wśród życzeń składanych na uroczystości ślubnej młoda para bardzo często słyszy takie, których spełnienie nie zawsze służyłoby ich małżeństwu. Najpopularniejsze to: „Obyście całe życie kochali się jak w dniu ślubu”. Spełnienie tego życzenia zakładałoby, że miłość w małżeństwie nie rozwinie się wraz z małżonkami. A przecież oboje – mąż i żona – będą się zmieniać, będzie zmieniała się sytuacja ich rodziny i różne zewnętrzne okoliczności mające na nią wpływ.

Drugim z częstych ślubnych życzeń jest: „Żebyście zawsze byli zgodni, jednomyślni, żeby nie było między wami żadnych konfliktów”. Z pozoru doskonałe życzenie. Któż nie chciałby stałej harmonii i spokoju w rodzinie? Jednomyślność z ukochaną osobą to piękna i radosna perspektywa otwierająca prawdziwą sielankę. Czy jednak na pewno? Czy dwie różne osoby wnoszące we wspólny związek inne historie życia, inne obyczaje domowe, różne sposoby radzenia sobie z problemami, czasem odmienne hierarchie wartości mogą być jednomyślne? A do tego jeszcze są kobietą i mężczyzną, i to już bardzo różni.

Właśnie na tej różnicy, na całej różnorodności, jaka kwitnie w związku mężczyzny i kobiety, buduje się wzajemna fascynacja, zachwyt sobą i stałe zaciekawienie. Ileż zadowolonych z małżeństwa par z 20-30-letnim stażem z uśmiechem mówi: „My wciąż się poznajemy”. Większość par małżeńskich już na początku wspólnej drogi przeżywa bardzo dużo lęku: „Czy jestem taki, jak chce mnie widzieć współmałżonek?”; „Czy to, co mam mu do zaoferowania, może być cenne dla niego?”; „Czy będzie taki, jak chcę, aby był?”; „Czy da mi to, czego od niego oczekuję?”. Te naturalne obawy nie obciążają małżonków akceptujących inność drugiego. Są oni świadomi własnych odczuć, emocji i opinii. Wiedzą, kim są i, co najważniejsze, nie winią współmałżonka za to, kim on jest – że także jest sobą, czyli kimś, kto często ma odmienne odczucia, emocje i opinie. Przyjmują to, co ma do zaoferowania, i wspólnie zastanawiają się, co razem mogą zrobić.

Inaczej sprawy wyglądają w związku, który nie akceptuje inności. Tu podstawowe oczekiwanie sprowadza się do hasła: „Bądź taki, jak ja!”. Czyli: „Jeżeli stopisz się ze mną w jedno, będziemy idealną parą”, „Jeśli w czymś się ze mną nie zgadzasz lub masz odmienną opinię, jesteś zły!”, „Nie jest ważne, jaka jest rzeczywistość i jak bardzo różnimy się w tej kwestii – twoja odmienność jest problemem”.

Źródła konfliktów małżeńskich

Każde małżeństwo i każda rodzina ma własny katalog tematów trudnych, których kolejność i znaczenie zmieniają się na różnych etapach życia małżeństwa. W większości małżeństw można wyodrębnić obszary wspólnego życia, które są szczególnie często podłożem konfliktów i mogą doprowadzić do kryzysu. Zazwyczaj są to kwestie związane z:

  • finansami rodziny,
  • jedzeniem,
  • spędzaniem wolnego czasu,
  • seksem,
  • pracą,
  • wychowywaniem dzieci,
  • relacjami z rodziną współmałżonka.

Nawet z pozoru banalna sprawa, jaką jest przygotowanie posiłku, może okazać się problemem. Może stać się okazją do uczenia się siebie lub polem bitwy, gdy na przykład na sobotni obiad jedno chce danie drobiowe, a drugie rybne. Para akceptująca swoje odmienne upodobania sięgnie po któreś z pozytywnych rozwiązań: pójdzie na ustępstwo lub zaplanuje obydwa dania na najbliższe dni albo znajdzie trzecie wspólne rozwiązanie (np. wieprzowina). Mogą też pozostać przy swoich zamiłowaniach i przy wspólnym stole jeść różne potrawy.

Dla wszystkich spornych kwestii wspólnym mianownikiem jest wola znalezienia takiego rozwiązania, które dla obojga małżonków jest do zaakceptowania, także gdy różni się od pierwotnego pomysłu.

Naturalne różnice ujawniają się także w małżeństwie i jest to normalne. Gdyby nie było konfliktów, nie bylibyśmy w stanie budować bliskości między sobą.

Małżonkowie dążący do przyjęcia jednego (czytaj: mojego) stanowiska w sporach będą starali się przejąć kontrolę i narzucić perswazją lub siłą swoją wolę, zwodząc się wzajemnie („Przecież to właściwie żadna różnica, zjedzmy drób”); zaprzeczając swoim potrzebom („Kurczak będzie ci bardziej smakował, nigdy nie lubiłaś ryb”); oskarżając się nawzajem, generalizując („Z tobą nigdy nic nie można ustalić”); lub chcąc uniknąć kłótni, odłożą decyzję („Zjemy potem”), pozostając w gotowości, żeby – kiedy okoliczności pozwolą – walczyć o swoje.

Jeżeli któreś z małżonków za wszelką cenę będzie unikało konfrontacji i dla świętego spokoju ustąpi – jak robi zawsze lub zazwyczaj – doprowadzi to w końcu do kumulacji frustracji i gniewu. Pod zdaniem: „Rób jak chcesz, kochanie, ty zawsze masz rację”, kryje się potężny zasób niewyrażonej złości. Jej siła albo wybuchnie przy jakiejś, nawet niewielkiej, okazji, która stanie się kroplą przepełniającą kielich, albo spowoduje oddalanie się małżonków od siebie.

Może to być ucieczka:

  • w pracę czy hobby – zgodnie z zasadą „Rób jak chcesz”, czyli: „Muszę być nieobecny, żeby z tobą żyć”,
  • w jakiś rodzaj uzależnienia – „Rób jak chcesz”, czyli: „Muszę być nieprzytomny, aby z tobą być”,
  • czasem w chorobę, np. depresję – „Rób jak chcesz”, czyli „Muszę być chory, by z tobą żyć”.

Jeżeli popatrzymy na kryzys jako na okazję do poznania się bliżej, wydaje się, iż jego rola w każdym związku jest nieoceniona.

Co zrobić z konfliktem?

Czy zatem lepiej, żeby konflikt w związku był, czy też żeby go nie było? Czy możliwe jest wzajemne poznanie się bez konfrontacji poglądów? A poznanie jest niezbędnym warunkiem bliskości. Wymiana poglądów ma miejsce tylko wtedy, gdy wzajemna komunikacja jest jasna, bezpośrednia, otwarta, czyli ujawnia uczucia, lecz unika ranienia się oraz dostarcza informacji zwrotnej, lub to, co zostało powiedziane, odebrano zgodnie z intencjami mówiącego.

Warto pamiętać, że tylko część informacji przekazu dokonywana jest za pośrednictwem słów. Znacznie więcej treści niesie: tonacja głosu, jego modulacja, mimika, gestykulacja, wyraz twarzy, postawa ciała itd., czyli to wszystko, co określane jest jako „komunikacja niewerbalna”. Im jaśniej wyrażamy nasze opinie i potrzeby, tym mniej dodatkowego napięcia będą powodować. Natomiast oczekiwanie, że współmałżonek powinien domyślić się, o co nam chodzi, bądź nastawienie na spełnianie przez małżonka naszych życzeń mogą eskalować złość i utrudniać pozytywne rozwiązanie konfliktu.

Thomas Gordon opracował metodę, która bardzo ułatwia rozwiązanie zaistniałego konfliktu. Oto jej kroki:

  • dostrzeżenie i nazwanie problemu,
  • sformułowanie celów i dążeń,
  • wspólne szukanie różnych możliwych rozwiązań, nawet najbardziej niezwykłych,
  • ocena proponowanych rozwiązań,
  • wspólny wybór rozwiązania i próba wcielenia go w życie,
  • weryfikacja, czy rozwiązanie przyniosło pożądany efekt; jeśli nie, wybór innego rozwiązania.

Ta sześcioetapowa droga zawsze prowadzi do celu. Wydaje się pozornie prosta, ale pojawiają się na niej przeszkody wynikające z naszej dumy i egoizmu. Trudno nam przyznać się przed sobą do błędu, trudno zaakceptować pomysł drugiego, trudno nie rozładowywać emocji na najbliższej osobie.

Jeżeli jednak poradzimy sobie z czyhającymi pułapkami, rozwiązanie konfliktu jest sowicie nagradzane. Na końcu trudnej drogi znajdziemy wzajemną bliskość, zrozumienie, wsparcie. Będzie nam łatwiej i piękniej żyć.

Elżbieta Trubiłowicz – doktor psychologii; pracownik naukowy KUL. Kieruje Specjalistyczną Poradnią dla Rodzin MOPR, gdzie prowadzi psychoterapię indywidualną, małżeńską i rodzinną.
ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ W „ZBLIŻENIACH” NR 5.

Zostało jeszcze 0% artykułu

Subsktypcja Relate© pozwoli Ci przeczytać tekst do końca...

Testuj bezpłatnie Czytelnię Relate©

Przetestuj bezpłatnie subskrypcję i korzystaj z dostępu do Platformy Relate© z drugą połówką.

Testuj Czytelnię Relate©
  • Wystarczy, że jedna osoba z pary posiada subskrypcję.
  • Możesz zrezygnować w dowolnym momencie.
  • Masz już subskrypcję? Zaloguj się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *