1967

Wywiad z Januszem Koczberskim

Z Januszem Koczberskim o uzależnieniu i problemie współuzależnienia rozmawiają Agnieszka i Jakub Kołodziejowie.

Janusz Koczberski – psycholog, certyfikowany specjalista terapii uzależnień. Współzałożyciel placówek MONAR-u na Lubelszczyźnie. Był współzałożycielem i dyrektorem do spraw lecznictwa w NZOZ Ośrodku Rehabilitacyjnym dla Uzależnionych od Substancji Psychoaktywnych w Młodzieżowym Ośrodku Terapii i Readaptacji „Powrót z U” w Cholewiance k. Kazimierza Dolnego. Prowadzi szkolenia i superwizje dla nauczycieli, psychologów i pedagogów szkolnych oraz dla pracowników socjalnych, a także spotkania edukacyjne z zakresu uzależnień dla rodziców młodzieży szkolnej. Specjalizuje się w terapii szeroko rozumianych uzależnień zarówno chemicznych, jak i popędowych.

Agnieszka i Jakub Kołodziejowie: Jak można zdefiniować uzależnienie?

Janusz Koczberski: Światowa Organizacja Zdrowia (World Health Organization – WHO) określa uzależnienie jako stan psychiczny, społeczny i fizjologiczny, który wynika z interakcji między organizmem człowieka a tzw. czynnikiem gratyfikującym. W wyniku tej interakcji w funkcjonowaniu organizmu pojawiają się pewne zmiany, a wśród nich zawsze, stale lub okresowo występuje konieczność kontaktu z czynnikiem gratyfikującym. Konieczność ta wynika albo z potrzeby doznania przyjemności z konsumpcji tego czynnika, albo z potrzeby unikania przykrości związanych z brakiem czynnika gratyfikującego. Te dwa elementy określają warunki graniczne uzależnienia. Na początku uzależnienie jest zjawiskiem, które rozgrywa się na poziomie przyjemności, czyli coś, co daje przyjemność, staje się dominującym elementem zachowania lub elementem kierującym zachowaniem. I jest to moment, kiedy uzależnienie się rozwija. Natomiast w pełni rozwinięte uzależnienie poznaje się po tym, że unika się braku – czyli cierpienia, i to jest ważny czynnik diagnostyczny. Można powiedzieć, że w uzależnieniu dążenie do unikania braku to bardzo skrótowy opis tego, co lekarze nazywają zespołem odstawiennym lub abstynencyjnym. Zespół odstawienny jest jednym z głównych elementów diagnozy stanu i poziomu uzależnienia. Jeśli zespół ten jest obecny, to znaczy, że mamy do czynienia z głębokim uzależnieniem.

AJK: Czy można powiedzieć, że uzależnienie rozgrywa się na granicy między przyjemnością a koniecznością?

JK: Tak. I wbrew pozorom nie jest tak, jak przy innych chorobach, zwłaszcza somatycznych, że im choroba wcześniej wykryta, tym bardziej jest uleczalna. Przy uzależnieniach jest tak, że dopóki uzależniony odczuwa przyjemność, to tak naprawdę nie znajduje jeszcze motywacji, żeby zrywać z uzależnieniem. Dla niego jest to jeszcze taki element życia, który powoduje, że ma dodatkową gratyfikację, a wtedy nie ma powodów do podejrzewania samego siebie, że przekracza jakieś granice. Jeśli na przykład mężczyzna przychodzi wieczorem z pracy i wypija trzy piwa dla rozluźnienia, to nie ma w tym nic złego. No, bo co jest złego w piciu piwa? Natomiast jeśli zdarzy się tak, że nie ma tych trzech piw, bo wypił je syn, i w związku z tym ojciec dostaje szału, wrzeszczy, przeklina, chodzi poirytowany, to coś już jest nie tak. Jest to element zespołu abstynencyjnego, który jest bardzo wyraźnie podkreślany przy diagnozowaniu uzależnień i w medycynie, i w psychologii. Lekarze inaczej rozumieją uzależnienia. Mają inne kryteria. Natomiast z mojej perspektywy – z perspektywy psychologa – bardzo ważna jest interakcja między organizmem człowieka a czynnikiem gratyfikującym. Opisuje się ją na trzech poziomach. Na poziomie psychologicznym – czyli jaką rolę w psychice człowieka odgrywa czynnik gratyfikujący, ile przyjemności może dostarczyć, jak szybko i za jak „niewielką” cenę. Na poziomie społecznym – prawie nikt albo bardzo mało osób wchodzi w uzależnienie w samotności, większość dotyka czynnika gratyfikującego w społeczności i im są młodsi, tym bardziej znajdują się pod presją grupy, której chcą zaimponować kozacką odwagą, albo starają się udowodnić wszystkim dookoła: „Jestem niezależny i lepszy od innych”. I trzeci element fizjologiczny – nie ma uzależnienia, które nie ma komponenty fizjologicznej od układu trawiennego do neurochemii.

Dopóki uzależniony jest na poziomie zaspokajania potrzeby przyjemności, nie znajduje motywacji, żeby zerwać z uzależnieniem.

AJK: Nawet jeśli chodzi o środki niepsychoaktywne?

JK: Nawet. Jeśli ktoś uzależnia się na przykład od obstawiania zakładów bukmacherskich w Internecie, to następuje u niego zmiana na poziomie neurochemicznym, fizjologicznym, ponieważ w czynność obstawiania zakładów zaangażowane są neuromediatory. Na przykład pewna kobieta opowiadała, że uzależniła się od zakładów bukmacherskich, ponieważ obstawiła raz, drugi, trzeci i za trzecim razem wygrała. Całkiem sporą sumę. I pojawiły się u niej takie dzwoneczki jak przy zakochaniu, takie motyle w brzuchu, radość: „O, kurczę, jak łatwo można zarobić”. Wtedy też miało miejsce jej pierwsze doświadczenie dopaminowe, związane z obstawianiem zakładów, z dużym zastrzykiem neurohormonów pozytywnych, radosnych, czyli uruchomienie układu limbicznego – układu nagrody. Spowodowało to, że potem kobieta ta grała bez opamiętania i doprowadziła się do koszmarnych długów. Mało tego, do przestępstw finansowych. Wszystko odbywało się pod hasłem: „Siadam do komputera, obstawiam zakłady bukmacherskie i mam te same motyle w brzuchu”.

W każdym rodzaju uzależnienia obecny jest komponent psychologiczny, społeczny i fizjologiczny, dając uzależnionemu na początkowym etapie uzależnienia duże poczucie przyjemności i ważności.

AJK: Spotkaliśmy się z określeniem, że uzależnienie to wybór mniejszego zła.

JK: Czasem tak. Uzależnienie to często forma ucieczki – ucieczki od problemów. Najczęściej ucieka się od lęku i najczęściej lęk dotyczy samooceny. Chodzi o samoocenę niską, negatywną bądź nieharmonijną, czyli zawyżoną w jednych dziedzinach, a zaniżoną w innych. Albo uzależnienie jest próbą maskowania choroby psychicznej, szczególnie uzależnienie chemiczne – alkohol czy narkotyki. Często jest tak, że ponieważ czuję się dziwny, inny od wszystkich zaczynam ćpać, bo wchodzę w grupę podobnych „dziwaków”, mam nadzieję, że pomoże mi to rozładować napięcie, ale tak naprawdę wolę być ćpunem niż schizofrenikiem.

Zostało jeszcze 76% artykułu

Subsktypcja Relate© pozwoli Ci przeczytać tekst do końca...

Testuj bezpłatnie Czytelnię Relate©

Przetestuj bezpłatnie subskrypcję i korzystaj z dostępu do Platformy Relate© z drugą połówką.

Testuj Czytelnię Relate©
  • Wystarczy, że jedna osoba z pary posiada subskrypcję.
  • Możesz zrezygnować w dowolnym momencie.
  • Masz już subskrypcję? Zaloguj się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *