Krystyna Sztuka
Problem przemocy domowej ze strony kobiet, w której to mężczyzna jest stroną poszkodowaną, jest na ogół marginalizowany, przemilczany lub uznawany za „mniej szkodliwy”.
Termin „ofiara przemocy” kojarzy nam się zwykle ze smutną dziecięcą twarzą lub z drobną postacią wątłej zahukanej kobiety. Również hasło „przemoc domowa” uruchamia w naszej wyobraźni plakatowe obrazy budzących współczucie kobiet tyranizowanych przez silnych, brutalnych, często pijanych macho.
Mimo iż coraz częściej w telewizyjnych kreskówkach lub w filmach akcji podziwiamy nieustraszone damskie bojowniczki stające w szranki z przeciwnikami płci męskiej, to jednak w publikacjach poruszających problem przemocy i w programach o przemocy domowej pojawia się z reguły jakiś męski „bohater”. Tak więc choć z telewizyjnego ekranu gotowe do walki kobiety codziennie epatują swoją siłą i fizyczną sprawnością, to jednak wiele osób wciąż wątpi w realną możliwość istnienia przemocy kobiet wobec mężczyzn.
Nie ulega wątpliwości, że takie zjawisko jest obecne oraz że jego skala jest o wiele większa, niż powszechnie się sądzi. Procentowe porównywanie liczby zgłoszonych przypadków nie jest tu rzetelną informacją, ponieważ mężczyźni najczęściej nie zgłaszają się jako ofiary przemocy.
Czasy się zmieniły i dziś kobiety są niemal tak samo skłonne do stosowania siły fizycznej wobec mężczyzn jak mężczyźni wobec kobiet. Zdaniem niektórych psychologów agresywne zachowanie kobiet zależne jest od ich specyfiki fizjologicznej, zespołu napięcia przedmiesiączkowego czy kryzysów hormonalnych. Podczas takiego „rozchwiania” występuje większa skłonność do reagowania gniewem, a po przekroczeniu pewnego progu także fizyczną agresją.
Większość zbrodni, jakich dopuszczają się kobiety, popełniana jest w stanie silnego wzburzenia emocjonalnego. Napięcie zazwyczaj gromadzi się powoli, a następnie gwałtownie pod wpływem impulsu wybucha. Zbrodnie planowane na zimno są wynikiem defektów emocjonalnych, niemożności przeżywania uczuć wyższych, jak: zdolność do kochania, odpowiedzialność, wyrzuty sumienia. Kobiety, które dopuszczają się takich czynów, traktują je trochę jak styl życia.
Już w 1977 r. Lenore Walker wprowadziła do nauki termin „zespół maltretowanego męża”, którym oznacza się „zespół konsekwencji wynikających z długotrwałego znęcania się nad mężczyzną”. W skład objawów tego zespołu wchodzą: brak wiary w siebie, depresja, skłonność do wycofywania się, zmienność nastrojów, drażliwość, impulsywność oraz paradoksalne poczucie winy za doświadczaną przemoc. Najbardziej podatni na zachowania przemocowe ze strony kobiet są mężczyźni niedojrzali, o wysokim stopniu emocjonalnej wrażliwości. To ich najczęściej dotyka agresja kobiet. Stawanie się ofiarą agresji osoby, którą darzą uczuciem, powoduje w nich stopniową „dekonstrukcję męskości”.
Mężczyźni niepotrafiący bronić się przed przemocą kobiet potrzebują wsparcia. Nie proszą jednak o nie z powodu wstydu, jak również niedowierzania i lekceważenia problemu przez służby policyjne. Wiedzą, że próbując szukać pomocy, narażają się na śmieszność. Nie dość, że ciężko im się skarżyć i swoją sytuację ująć w słowa, to spotykają się jeszcze z niedowierzaniem, szyderstwem lub kpiną ze strony otoczenia.
O ile kobieta łatwo przyjmuje pozycję podmiotową ofiary potrzebującej pomocy, o tyle mężczyźnie trudniej jest zaakceptować taki obraz siebie. Swoje wyobrażenie siebie w roli ofiary, a zwłaszcza ofiary przemocy fizycznej, której sprawcą jest kobieta, mężczyzna przyjmuje z trudem i w tej sytuacji staje się nieprzekonywujący, niepewny i niewiarygodny, nawet sam dla siebie.
Zostało jeszcze 73% artykułu
Subsktypcja Relate© pozwoli Ci przeczytać tekst do końca...
Testuj bezpłatnie Czytelnię Relate©
Przetestuj bezpłatnie subskrypcję i korzystaj z dostępu do Platformy Relate© z drugą połówką.
Testuj Czytelnię Relate©- Wystarczy, że jedna osoba z pary posiada subskrypcję.
- Możesz zrezygnować w dowolnym momencie.
- Masz już subskrypcję? Zaloguj się