3358

Krystyna Sztuka

Życie po stracie kogoś, kogo darzyliśmy przywiązaniem i głębokim uczuciem, nie będzie już nigdy takie samo, ale możliwe jest odkrycie w nim dla siebie nowych celów i nowego sensu.

Wszyscy obawiamy się śmierci i z tego powodu zazwyczaj usilnie odsuwamy od siebie wyobrażenia z nią związane. Są jednak chwile, w których – z powodu śmierci kogoś dla nas ważnego – mocno odczuwamy ograniczenia naszej wyobraźni; kiedy pojawia się szczególnie trudne do zniesienia uczucie bezradności wobec faktów zmuszających nas do uznania tego, co „nie mieści się w głowie”.

Kiedy obawiamy się utraty pieniędzy lub dobrej opinii, kradzieży, obmowy czy tzw. życiowych komplikacji, bardzo łatwo powstają w naszej głowie wyobrażenia na ten temat, wywołujące lęk. Rzadko natomiast wyobrażamy sobie w ten sposób koniec naszego życia, jak również śmierć najbliższych. Choć w potocznych rozmowach często słyszy się, że ktoś czegoś „nie dożyje” lub czegoś „nie przeżyje”, wcale nie wiąże się to z wyobrażeniem własnej lub czyjejś śmierci. W celu wzmocnienia ekspresji wyrazu często używamy też określeń, takich jak: „umieram z nudów” albo „myślałam, że umrę ze śmiechu”, ale żaden dramatyczny obraz śmierci nie powstaje w naszej wyobraźni. Równie metaforycznie przyjmujemy słowa przysięgi małżeńskiej, składane w dniu ślubu: „(…) i nie opuszczę cię aż do śmierci”.

Wiemy, że śmierć stanowi naturalną konsekwencję życia i jest konkretnym zdarzeniem, które czeka każdego z nas. Jednak codzienne życie, tysiące spraw zapisanych w kalendarzu, problemy czekające na rozwiązanie pochłaniają całą naszą uwagę. Żyjemy w pośpiechu, w stresie, w napięciu, by czegoś nie zaniedbać, o czymś nie zapomnieć, ze wszystkim zdążyć na czas. Kres życia? Kiedy to będzie? Ile to jeszcze lat?

W dzisiejszych czasach śmierć własna, podobnie jak śmierć osób nam najbliższych, nie wchodzi w zakres codziennych wyobrażeń. Żyjemy tak, jakby jej nie było. Staramy się o niej zapomnieć, wymazać z codzienności. I fakt, że wyobrażenie śmierci nie zaprząta nam zbytnio uwagi, uważamy za zjawisko zdrowe i normalne. Zwłaszcza że wielu z nas od dzieciństwa podlega swoistemu treningowi unikania uczuć przykrych na zasadzie: „nie ma tematu”.

Tanatofobia, czyli obsesyjny lęk przed śmiercią, zdarza się rzadko i raczej tym, którzy tak naprawdę boją się życia.

Do gabinetu psychologa i psychiatry bardzo często zgłaszają się osoby, które dawno temu nauczyły się zaprzeczać swoim emocjom, a ich skrzętnie skrywany lęk przed śmiercią jest powodem nawracających objawów psychosomatycznych, fobii czy ataków paniki. Jednak zdecydowana większość nie zaprząta sobie głowy problemami końca ziemskiej egzystencji, ponieważ nie ma na to czasu. I dopiero, gdy odchodzi ktoś bliski, kogo dobrze znaliśmy, ktoś, z kim żyliśmy na co dzień, zaskakuje nas to i przeraża. Ustawia jakby znak „stop” wśród codziennej bieganiny i pośpiechu. Zmusza, żeby się zatrzymać, by na moment zwolnić, zmienić – choć na krótko – perspektywę patrzenia.

Zostało jeszcze 78% artykułu

Subsktypcja Relate© pozwoli Ci przeczytać tekst do końca...

Testuj bezpłatnie Czytelnię Relate©

Przetestuj bezpłatnie subskrypcję i korzystaj z dostępu do Platformy Relate© z drugą połówką.

Testuj Czytelnię Relate©
  • Wystarczy, że jedna osoba z pary posiada subskrypcję.
  • Możesz zrezygnować w dowolnym momencie.
  • Masz już subskrypcję? Zaloguj się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *