3362

Aneta Lutomska

Trudno opisać ból, jaki towarzyszy nam po stracie bliskiej osoby. Trudno opisać ból, jakiego doświadczają rodzice, którzy oczekując na narodziny swojego dziecka, stają nagle w obliczu jego śmierci jeszcze przed narodzinami. Oznacza to, że nigdy go nie zobaczą, nigdy go nie dotkną, nie przytulą, nie pocałują, nie poczują jego zapachu, nie zobaczą koloru jego oczu ani włosów.

„Śmierć dziecka jest odwróceniem naturalnego porządku świata. Spodziewamy się śmierci osób w starszym wieku, ale żadne z rodziców nie jest gotowe zaakceptować odejścia dziecka, gdy wypadek lub choroba niweczy wszystkie marzenia i nadzieje na przyszłość.”
(Ward B., Good grief: exploring feelings, loss and death)

Czas oczekiwania na narodziny dziecka najczęściej przepełniony jest poczuciem wielkiego szczęścia, planami na przyszłość, wyobrażeniami. Śmierć dziecka wywołuje uczucia, które wydają się nie do udźwignięcia, tym bardziej że rodzice nie mają możliwości odwołania się do wspomnień o dziecku. Zostaje im tylko wspomnienie ciąży i własne wyobrażenia.

Rodzaj śmierci dziecka nie ma znaczenia; rodzice czują się odpowiedzialni za nią tak długo, dopóki nie uda im się tego poczucia winy w sobie przepracować.

Poronienie

Monika – lat 34, stomatolog – „Moje życie nie ma już teraz sensu. Tego, na kogo z takim utęsknieniem czekałam, nie ma. Wszystko skończyło się dla mnie 12 września.

Byłam taka szczęśliwa, bo po wielu próbach udało mi się zajść w ciążę. Dbałam o siebie; przestałam pracować, gdy okazało się, że ciąża jest zagrożona. Wtedy też usłyszałam to, czego najbardziej się bałam: szpital i oddział patologii ciąży.

Trafiłam do szpitala, będąc w piątym miesiącu ciąży. Pakując się, nie pomyślałam, że zostanę tam naprawdę długo. Ale byłam gotowa zrobić wszystko dla mojego dziecka. Tak bardzo już je kochałam!
Mąż i rodzina bardzo mnie wspierali. Codziennie byli u mnie. A ja leżałam i czekałam. Próbowałam dopytywać, choć było to trudne. Wszyscy gdzieś biegali: lekarze, pielęgniarki, salowe. Gdy na wizycie pytałam, co z dzieckiem, zawsze słyszałam to samo: »Pani Moniko, proszę się nie denerwować. Zrobimy jeszcze badania. A co, nie podoba się pani tutaj? Niech pani jeszcze trochę wytrzyma i koniecznie niech mąż kupi sok z buraków, no i witaminy«.

Do dzisiaj budzę się o określonych godzinach według szpitalnego harmonogramu: temperatura, ciśnienie, tętno, aparat KTG itp. Najbardziej zapamiętałam panią z czarną słuchawką, która była wiecznie znużona i niezadowolona, że kolejny raz musi robić to samo – podłączać kobiety do monitorowania tętna dziecka. Codziennie też słuchałam nowych tragicznych opowieści koleżanek z pokoju. Tak mijały dni, a ja czułam się raz lepiej, raz gorzej.

O ile dobrze pamiętam, był czwartek. Nagle poczułam się źle. Zaalarmowana ‘Pani Czarna Słuchawka’ powiedziała, że nic mi się nie dzieje, a ją też boli głowa, bo przecież jest ciepło. To z tego to ciśnienie: »Proszę nie panikować«. Położyłam się, ale czułam, że coś złego dzieje się ze mną. Tak dotrwałam do rana, kiedy podczas obchodu podłączono KTG, ale nikt nic nie powiedział.

Nagle zrobił się ruch, kazano mi szybko biec na USG, a ja nie miałam siły. Zwlokłam się z łóżka i ostatkiem sił dotarłam na miejsce. Tam lekarz też nic mi nie powiedział, tylko nerwowo gdzieś dzwonił. Przyszedł inny lekarz. Położyli mnie na stole i powiedzieli, że konieczne jest cięcie. Na moje pytanie, co się dzieje, usłyszałam tylko: »Spokojnie! Panujemy nad sytuacją«.

Cała we łzach modliłam się, żeby mojemu maleństwu nic się nie stało. Pamiętam jedynie ból w plecach i błysk lamp. Obudziłam się na sali. Byłam sama. Po godzinie zajrzała do mnie pielęgniarka i zapytała, czy czegoś nie potrzebuję. Potem była ta długa cisza.

Po następnej godzinie pojawili się dwaj lekarze. Powiedzieli, że bardzo im przykro, ale dziecka nie udało się uratować. Więcej już o nic nie pytałam. Z trudem powstrzymywałam łzy.”

Poronienie oznacza dla rodziców utratę realnej części siebie. Wywołuje ogromne poczucie winy, którym małżonkowie nieraz obarczają się wzajemnie, szukając przyczyn w swoich zachowaniach, w wysiłku fizycznym, we współżyciu seksualnym podczas ciąży i w innych wymiarach swojego życia.

Zostało jeszcze 76% artykułu

Subsktypcja Relate© pozwoli Ci przeczytać tekst do końca...

Testuj bezpłatnie Czytelnię Relate©

Przetestuj bezpłatnie subskrypcję i korzystaj z dostępu do Platformy Relate© z drugą połówką.

Testuj Czytelnię Relate©
  • Wystarczy, że jedna osoba z pary posiada subskrypcję.
  • Możesz zrezygnować w dowolnym momencie.
  • Masz już subskrypcję? Zaloguj się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *