1319

Krystyna Sztuka

Ucieczka w rozstanie nieraz może wydawać się najprostszym wyjściem z trudnej małżeńskiej sytuacji. W wielu przypadkach jest to jednak droga na skróty, ucieczka od rozwoju, powielanie rodzinnych doświadczeń lub poddawanie się wizjom, jakie pod wpływem stresu tworzy nasza wyobraźnia.

Niebezpieczeństwo ucieczki w rozstanie

Spotkanie z rzeczywistością małżeńską wbrew pozorom nie jest łatwe. I nic w tym dziwnego, gdyż to samo można powiedzieć o każdej nowej sytuacji: o nowej pracy, nowych obowiązkach, o jakiejkolwiek zmianie w naszym życiu. Nowa sytuacja wymaga uczenia się nowych zadań, zachowań, nierzadko rozwijania zdolności dotąd nieużywanych. W małżeństwie ponadto po pewnym czasie bycia razem zaczynamy dostrzegać coraz więcej różnic między sobą.

Zwykle bywa też tak, że zanim poznaliśmy rodziny pochodzenia naszego wybranka, pewne jego cechy czy zachowania wydawały nam się oryginalne albo zabawne, ale gdy rozpoznajemy je jako sposób bycia czy model zachowań teścia lub teściowej, najczęściej przestają nam się podobać, a zaczynają drażnić. Również dotyczy to niedostrzeganych wcześniej nawyków kulturowych, sposobu myślenia, interpretacji czy oceny zdarzeń.

Powszechne i oczywiste różnice mogą być dla związku cennym wzbogaceniem, jeśli obie strony nawzajem akceptują je i szanują.

Niektóre schematy i wartości, których małżonkowie nauczyli się w rodzinach pochodzenia, mogą być przenoszone do wspólnego życia, jak na przykład: nawyki żywieniowe, sposób gospodarowania pieniędzmi, robienie zakupów, organizacja przestrzeni mieszkalnej, sposoby spędzania wolnego czasu i wiele innych. Uważając je za dobre, można starać się zasilić nimi wspólne życie. Warto jednak pamiętać, żeby robić to z taktem, bez wpadania w ton wyższości, bez krytykanctwa i potępiania wszystkiego, co nie moje.

U wielu osób pojawia się jednak trudność w akceptacji różnic w charakterze i zachowaniu drugiego. Kiedyś dostrzegali wiele cech wspólnych i wydawało im się, że jeśli kochają się, wszystko będzie łatwe. Ale im bardziej idealistyczna była wizja przyszłości we dwoje, im większe i bardziej romantycznie zabarwione oczekiwania, tym większe prawdopodobieństwo rozczarowań, poczucia zawodu, rozżalenia, konfliktów i związanego z codziennymi sytuacjami stresu.

Choć sama odmienność przyzwyczajeń, poglądów i upodobań nie powinna stanowić problemu, to jednak znacząco wpływa na związek dwojga osób oraz ich sposób komunikowania się i wymiany myśli. Często tzw. różnice charakterów stopniowo zaczynają coraz bardziej przerażać i porażać zdolność komunikacji. Jeśli oboje partnerzy zbliżają się do siebie ciągle sfrustrowani, ich działania zetrą się w końcu ze sobą, wywołując kłótnię i walkę:
– Siedzisz i oglądasz te głupie zawody, kiedy ja wychodzę z siebie, żeby zrobić kolację! Dzieci nie mają jeszcze odrobionych lekcji!
– Czy po całym dniu pracy człowiek nie może trochę odpocząć?!

Czasem wystarczy zmienić sposób patrzenia, żeby dojrzeć do tego, że to, co różni mojego partnera ode mnie, może moje życie ubogacać.

Są ludzie, których przez całe życie utrzymuje wspólnota podobieństw. Innym jednak, w miarę rozwoju ich związku, podobieństwa przestają wystarczać. Zaczynają coraz bardziej akcentować różnice i rywalizować. Zamiast motywować się, rozpoczynają licytację. Zamiast wspierać się, próbują drugiego zmieniać i wychowywać.

Wysiłki jednej osoby nie są w stanie uratować związku.

To, że zdążyli już poznać swoje słabe strony, że nie chronią ich już maski, pozwala – najpierw zwykle jednemu z nich – na szukanie przewagi w coraz bardziej śmiałym zadawaniu ciosów w najbardziej czułe punkty partnera. Druga strona zazwyczaj zaczyna wtedy bronić się i może rozpocząć się prawdziwa tzw. wolna amerykanka.

Przyczyny ucieczki w rozstanie

  • Niezdolność partnerów do dostrzegania istniejącego w związku dobra i odtwarzania na nowo w swojej wyobraźni pozytywnego obrazu partnera – można powiedzieć, że jest to jedna z najważniejszych przyczyn konfliktów, poczucia obcości w związku, ucieczki w rozstanie, co ostatecznie może zakończyć się separacją lub rozwodem. Zatem zasadnicza przyczyna nie leży – jak często się myśli – w układzie podobieństw i różnic. Tylko rozwijając w sobie umiejętność dostrzegania obecnego w związku dobra i odtwarzania w wyobraźni pozytywnego obrazu partnera, można opanować emocje i wziąć odpowiedzialność za ciągłe odbudowywanie układu względnej równowagi.
  • Wyobrażenie rozwodu jako najlepszej drogi wyjścia z trudnych sytuacji – dopóki w małżeństwie trwa sielanka, partnerzy respektują nawzajem swoje odmienności. Gdy jednak z drobnych nieporozumień rozwijają się konflikty, kiedy trwa napięcie stresowe, często padają pytania: „Po co mi to?”, „Czy muszę tak się męczyć?”, „Czy nasze małżeństwo to nie pomyłka?”. Nieraz pojawia się również myśl, a z nią wyobrażenie – „Czy nie prostszym wyjściem jest rozwód?”. Mimo że rozwodzący się jako przyczynę rozstania podają najczęściej tzw. niezgodność charakterów – jest to ponad 1/3 wszystkich rozwodów, zdrada jest na drugim miejscu (ok. 23%) – kuszące wyobrażenie rozwodu jako najlepszej drogi wyjścia z trudnej sytuacji jest prawdopodobnie prawdziwą praprzyczyną. Takie rozwiązanie zazwyczaj podsuwają przyjaciele, tzw. zaufane przyjaciółki, ale także: rodzina, otoczenie, media.
  • Rady rodziców – coraz częściej można obserwować stopniową erozję woli naprawy związku pod wpływem wskazań i rad rodziców. Rozwiedziona niegdyś matka lub ojciec, którzy ułożyli sobie życie na nowo, często wiedzą najlepiej, jak rozwiązać takie problemy. W trosce o dobro córki lub syna mogą dać upust swoim własnym żalom, piętnując i wyostrzając wady „obcego”, który od początku nie pasował do rodziny. Skoro im udało się znaleźć święty spokój, czy też wyraźnie poprawić komfort życia u boku nowego partnera, to na co czekać?
  • Rozwód jako rodzaj kary dla małżonka, jako zemsta lub swego rodzaju środek wychowawczy – jest to często podpowiadane wyjście z sytuacji, zwłaszcza przez doświadczone życiem, starsze pokolenie: „Spakuj mu walizki i fora ze dwora!”. Takie stawianie sprawy już poprzez samo wyobrażenie „słodkiej zemsty” może podnieść zaniżone poczucie własnej wartości. Osoby wychowane przez „szczęśliwie” rozwiedzionych rodziców, ciotki, wujów wiedzą, jak skutecznie posługiwać się tym mieczem Damoklesa w sytuacji małżeńskich kłótni. Porażająca siła szantażu działa, szczególnie gdy druga strona zwyczajnie boi się rozwodu.
  • Konflikt możliwych do zaakceptowania rozwiązań – konflikt ten często wychodzi, niejako z tła, w wielu sytuacjach małżeńskiego konfliktu. Nierzadko jedna ze stron już od pierwszych poważniejszych nieporozumień czy ostrzejszych kłótni zaczyna wyobrażać sobie sytuację separacji albo rozwodu, podczas gdy druga nie dopuszcza w ogóle takiej możliwości. Ta nierównowaga wyobrażeń związana jest z różnicami schematów poznawczych, ukształtowanych w okresie dzieciństwa. Duże znaczenie ma tu: środowisko, wychowanie, uznawany system wartości, doświadczenia życiowe, ale też światopogląd, gdy na przykład jedna strona z powodów religijnych uważa rozwód za niedopuszczalny i sprzeczny z uznawanymi przez siebie wartościami. Może wtedy dużo wytrzymać i długo godzić się na wszystko.

Jeśli więź nie rozwija się, pokusa odejścia zwykle zaczyna drążyć wyobraźnię tego z partnerów, który jest mniej przywiązany do idei nierozerwalności małżeństwa.

Małżeństwo może tylko wtedy dobrze funkcjonować, gdy oboje partnerzy gotowi są do współdziałania, do wspólnej pracy nad wzajemnym zaspokajaniem swoich potrzeb. W przypadku braku tej równowagi, przy wygórowanej potrzebie ratowania związku, obecnej u jednego z małżonków – co nieraz przybiera postać lęku przed porzuceniem – u drugiego może pojawić się chęć wykorzystania swojej przewagi, skłonność do emocjonalnej przemocy i szantażowania rozwodem. Zazwyczaj wcześniej czy później pojawia się wtedy narastające poczucie dystansu i obcości, coraz bardziej oddalające małżonków od siebie. A emocje, które produkują nasze wyobrażenia, są zwykle zaraźliwe.

Wyobrażenia o rozstaniu

U kobiet wizja ucieczki w rozstanie i uwolnienia się poprzez rozwód często oparta jest na wyobrażeniach bezpiecznej przystani w ramionach romantycznego partnera o ciepłym i rozumiejącym spojrzeniu amanta. U mężczyzn – zwłaszcza w wieku średnim, gdy rodzi się silne pragnienie rozpoczęcia wszystkiego jeszcze raz – pojawia się równie kusząca wizja życiowej poprawki z nową młodszą partnerką i spróbowania wszystkiego jeszcze raz.

W schematach poznawczych wielu osób w naszej kulturze rozwód jest życiową przegraną i takie wyjście uważane jest zarówno za indywidualną, jak i za rodzinną porażkę.

W kolorowych pismach i serialach telewizyjnych niemal wszystkie prezentowane związki rozpadają się, a wymiana partnerów i partnerek jest podstawową treścią narracji. Sporo osób uważa więc, że teraz tak się żyje i gdy w ich małżeństwie zaczynają się trudności, prawie automatycznie pojawia się wyobrażenie nieuchronnego rozstania i rozwodu. Nierzadko trzeba dużej siły woli, żeby oprzeć się presji zewnętrznej i wewnętrznej jednocześnie.

Myśl o rozwodzie przez całe lata może drążyć wyobraźnię jednego z partnerów, który z pewnych powodów nie czuje się w związku szczęśliwy. Rozwód może wydawać mu się jedynym uwalniającym go psychicznie rozwiązaniem. Zwłaszcza jeśli nie zna z domu rodzinnego innych sposobów na negocjację, na dobrą kłótnię, która kończy się znalezieniem kompromisu, pogodzeniem i łagodzeniem konfliktu w serdecznym uścisku.

Faktem jest, że konflikty męczą, ranią, odbierają radość życia i bardzo często budzą chęć ucieczki od trudnego bycia razem. Jednak dopóki dwoje ludzi nie dopuszcza do rozwijania w sobie wyobrażeń o rozwodzie, obecna jest w nich siła, żeby odbudowywać więź i odtwarzać swój związek. Ważne, żeby nie poddawać się podszeptom z zewnątrz, póki nie wyczerpiemy wszystkich możliwości naprawy, gdyż tylko my znamy naszego małżonka.

Dobrze jest pamiętać, że przyczyną konfliktów i narastającego poczucia obcości w małżeństwie nie jest tak często podkreślana różnica charakterów, lecz raczej zmiana sposobu patrzenia. Wiele osób uważa za coś nienaturalnego to, że po ślubie zaczyna patrzeć się na współmałżonka inaczej. Zakładają, że jeśli dochodzi do spięć i nieporozumień, to na pewno jest to objaw złej woli drugiego. Nie wiedzą, że to ich własne wyobrażenia, z jakimi weszli w małżeństwo, muszą oczyścić się z tego, co nierealne, że coś musi umrzeć, że trzeba doświadczyć straty, aby więź mogła dalej się rozwijać.

Mimo tendencji spadkowej, wciąż około połowa zawierających małżeństwo uważa, że ślub powinien odbywać się w kościele.

Jest to proces jak najbardziej naturalny, choć nie obywa się bez bólu. Żal, gorycz, poczucie rozczarowania są jak najbardziej na miejscu, gdy wiele naszych wyobrażeń upada. Ale tym, co staje się przyczyną rozpadu więzi, także separacji i rozwodu, jest brak gotowości do wzięcia na siebie odpowiedzialności za odbudowę relacji. Do takiego spojrzenia potrzebne jest jasne poczucie sensu i wartości tego, co było i jest między małżonkami.

Jak nie ulec wizji o rozstaniu?

Mimo zmian obyczajowych, zachodzących we współczesnej kulturze, małżeństwo wciąż jeszcze wydaje się związkiem ważnym i najbardziej pożądanym. I choć młodzi ludzie mają dziś do wyboru różne opcje, a celebryci znani z programów telewizyjnych chętnie opowiadają o swoich rozwodach i wolnych związkach, tworząc wokół nich opinię statystycznej normalności, to tradycyjne małżeństwo – jako prawnie usankcjonowana forma trwałego związku między mężczyzną a kobietą – nadal uważane jest za wartość, która nie przemija.

Wyobrażenia tworzą emocje, które najczęściej udzielają się innym.

Ślub to zobowiązanie wymagające odwagi, rozwagi i dojrzałości. Niełatwo jednak określić stopień dojrzałości osoby stającej przed ołtarzem – na ile jest to dla niej realny, tzn. realizowalny, plan i program na życie, którego dopełnieniem ma być liturgia ślubnej przysięgi, a na ile ślub to tylko piękne przeżycie – jedno z wielu doświadczeń, jakie warto sobie zafundować.

Nie tak rzadko decyzja o ślubie podejmowana jest pochopnie, pod wpływem impulsu, nacisku, zaistniałej sytuacji albo jest wynikiem poszukiwania wrażeń. Piękne, romantyczne wyobrażenia górują nad racjonalną oceną potrzebnego wkładu własnego, żeby małżeństwo dla obu stron było satysfakcjonujące, szczęśliwe i trwałe.

Dojrzałość do decyzji o małżeństwie weryfikuje życie, dając możliwość praktycznego uczenia się, czyli tego, co nazywamy docieraniem się w pierwszych latach małżeństwa.

Warto pamiętać, że budowanie związku to nie to samo co stan romantycznej miłości, choć miłość ma stanowić jego podstawę. Budowanie relacji zmusza do zaspokajania nie tylko swoich potrzeb, lecz również potrzeb drugiej osoby. A więc musi to być układ oparty na wzajemności. Jeśli dopuścimy do siebie wyobrażenie, że z każdego konfliktu jest jakieś wyjście, to łatwiej będzie nam znaleźć rozwiązanie poprzez wykorzystanie tego, co w relacji jest pozytywne.

Jeżeli szczerze pragniemy relację odtworzyć, będziemy potrafili odwołać się w swojej wyobraźni do najpiękniejszych wspomnień, do obrazów tego, co jest dla nas najcenniejsze i najdroższe. I wtedy mamy w rękach klucz do porozumienia, gdyż wyobrażenia tworzą emocje, które są zaraźliwe. Związek ma wówczas szansę stawać się na nowo „układem zrównoważonym” w coraz bardziej złożonej rzeczywistości, na którą będą składać się: dom, praca, relacje rodzinne i towarzyskie, wychowanie dzieci itp.

Małżeństwo to stałe dążenie do homeostazy, do względnej harmonii, do równowagi, którą można tracić, ale trzeba ją wciąż na nowo odzyskiwać.

Wizja małżeństwa, jaką mamy, może być różna od wyobrażeń naszego partnera, mimo wielu rozmów na ten temat, przeprowadzonych w okresie narzeczeństwa, i poczucia, że tak dobrze się rozumiemy. Istotna jest świadomość, że w pewnym momencie różnice te dadzą o sobie znać. I trzeba liczyć się z niespodziankami w tym zakresie, ponieważ jesteśmy różnymi osobami.

Jeśli więź małżeńska nie jest pielęgnowana, wzmacniana, codziennie pogłębiana, siłą rzeczy będzie ulegać rozluźnieniu.

Przygotowanie do małżeństwa, czyli tworzenie wyobrażenia tego, jak ma ono wyglądać, na czym polega bycie żoną czy mężem, zaczyna się już w domu rodzinnym. Oparte na wyniesionym z dzieciństwa doświadczeniu schematy poznawcze stanowią tło i nie zawsze uświadamianą podstawę naszych wyobrażeń o tym, jak działać, jak zachowywać się, jak przeżywać określone sytuacje. One nadają znaczenie temu, co dzieje się w naszym życiu – także w różnych, banalnych nieraz, sytuacjach, które tworzą małżeńską codzienność: czy mam się już obrazić, czy jeszcze nie; czy poczuć się dotkniętym; czy mam prawo oczekiwać od partnera przeprosin, a może to ja powinnam (powinienem) przeprosić; co jest moim prawem, a co obowiązkiem lub prawem tego drugiego. Równowaga w związku opiera się na wzajemności. Żadna ze stron nie może podjąć się tworzenia klimatu rozwoju małżeńskiej więzi sama. Nie może też narzucić swemu partnerowi współpracy siłą.

O wartości małżeństwa dla rozwoju osobowości człowieka wiele napisano. Czy można zatem traktować małżeństwo jako swoisty program rozwoju? Można. Ale tylko wtedy, gdy widzi się jego wartość. A mając na względzie wszystkie walory małżeństwa, warto zabezpieczać się przed atrofią więzi, która skłania do ucieczki w sytuacjach trudności i kryzysów. Przede wszystkim warto pracować nad tym, aby systematycznie oczyszczać wyobraźnię z tego, co przeszkadza dostrzegać dobro w osobie współmałżonka.

Utrzymanie w świadomości pozytywnego obrazu człowieka, którego zdecydowaliśmy się poślubić, pozwala z należytą energią dbać o więź, która pielęgnowana, pogłębiana i umacniana, nie ulega wypaleniu ani rozluźnieniu, lecz zachowuje witalność i zdolność rozwoju na długie lata.

Krystyna Sztuka – doktor psychologii; psycholog kliniczny, wieloletni nauczyciel akademicki i praktyk z długoletnim doświadczeniem w psychoterapii zaburzeń i trudności emocjonalnych. Prowadzi własną praktykę psychologiczną. Współpracuje z Centrum Duchowości JJ oraz z innymi ośrodkami zajmującymi się kształceniem i formacją. Jest członkiem Europejskiego Forum Bibliodramy, autorką książek pt.: „Psychologia kliniczna”, „Psychologia dla artystów”, „Twórcza ekspresja w dialogu terapeutycznym”, „Wyobraźnia a rozwój duchowy”.

Zostało jeszcze 0% artykułu

Subsktypcja Relate© pozwoli Ci przeczytać tekst do końca...

Testuj bezpłatnie Czytelnię Relate©

Przetestuj bezpłatnie subskrypcję i korzystaj z dostępu do Platformy Relate© z drugą połówką.

Testuj Czytelnię Relate©
  • Wystarczy, że jedna osoba z pary posiada subskrypcję.
  • Możesz zrezygnować w dowolnym momencie.
  • Masz już subskrypcję? Zaloguj się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *