3034

Agnieszka i Jakub Kołodziejowie

W marcu 2013 roku wydaliśmy „Małżeńską Grę”. Jest ona efektem wieloletniej pracy z małżeństwami na warsztatach z komunikacji i wielu godzin pracy terapeutycznej z parami. Gra uczy komunikacji, pozwala na nazwanie swoich emocji i oczekiwań, daje możliwość trzymania się tematu i nieprzerywania sobie, a także poflirtowania.

Poniżej zostały omówione przykładowe karty z Gry, na których znajdują się oczekiwania żony wobec męża i męża wobec żony, pokazujące dwa różne sposoby odbioru rzeczywistości z wyjaśnieniem i praktycznym wskazaniem pracy nad relacją.

Gdy coś Ci opowiadam, nie udzielaj mi od razu rad, tylko mnie wysłuchaj. Chcę się po prostu wygadać. To mi pomaga

Mężczyzna, gdy mówi coś drugiej osobie, to głównym jego oczekiwaniem jest otrzymanie jakiejś rady – co można zrobić, jak naprawić. Jeżeli mąż słyszy od żony, że coś się dzieje, że ma z czymś problem, od razu w głowie układają mu się możliwe sposoby rozwiązania i zaczyna udzielać rad. I w tym momencie najczęściej pojawia się problem, gdyż kobiety wcale aż tak tych rad nie potrzebują. Bardziej oczekują wysłuchania. Ich problemem częściej są emocje towarzyszące wydarzeniu niż samo wydarzenie, a mówienie daje im ulgę. Jest to sposób na uspokojenie się, złapanie dystansu. Dopóki mężczyzna tego nie zrozumie i nie zacznie słuchać, powstrzymując się od udzielania rad, poczucie niezrozumienia po obu stronach może być niereformowalne.

Jak jestem nieznośna i mam humory, weź to na klatę. Potrzebuję Twojej stabilności

Problemem w wielu związkach jest brak zdolności ze strony mężczyzny wytrzymywania humorów kobiety. Panowie, zwłaszcza młodzi i nieznający natury kobiety, mają tę cechę, że biorą wiele uwag do siebie i traktują słowa swoich partnerek bardzo osobiście, np.: „Mam już wszystkiego dość!”, „Ty nigdy się mną nie interesujesz”, „Nie obchodzi Cię, co czuję”. Mężczyźni często odbierają takie słowa jak oskarżenia, czują duży sprzeciw, mają poczucie niesprawiedliwości. Natomiast słowa kobiety o wiele częściej oznaczają emocje, a nie postawę. Bronienie się pogłębia problem. Pojawiają się wzajemne oskarżenia. Wielu mężów rozumie swoje żony i nie bierze wypowiadanych słów do siebie, jednocześnie nie zostawiając kobiet samych ze sobą – wysłuchają, zapewnią o miłości, przytulą, wezmą za rękę, odciążą od obowiązków. Czyli reagują bardzo paradoksalnie. Nieraz bywa tak, że kobiety dalej mają humory i odtrącają, robiąc wyrzuty, ale mężczyzny to nie zniechęca i zazwyczaj po chwili słyszy: „Przepraszam”, a żona sama się przytula. Rozumienie kobiety, jej potrzeb, sposobów radzenia sobie ze stresem jest w stanie dać dystans i właściwą stabilność. Czasami w stabilności tej konieczne jest powiedzenie dość, gdyż emocje kobiety mogą się nakręcać. Stabilność nie oznacza bierności, ale właściwe zaangażowanie. Nie oznacza też tłumienia emocji, tylko rozumienie świata emocji kobiety. Jeżeli mężczyźnie uda się wytrzymywać te „ataki”, w krótkim czasie związek zaczyna kwitnąć.

Nie rób ze mnie idiotki

Są to słowa, które wypowiada wiele kobiet, a jeszcze więcej czuje się tak po rozmowie z mężem. Mężczyźni mają większą łatwość w syntetycznym myśleniu, łatwiej ogarnąć im całość, trudniej kontrolować szczegóły. Kobiety z reguły lepsze są w myśleniu analitycznym. Wiele kobiet wie, że ma w czymś rację i dobrze to czują, jednak trudno im dotrzeć swoimi argumentami do mężczyzny. Na przykład kobieta czuje mniejsze zaangażowanie męża w relację, jego mentalną nieobecność i zaczyna mówić o poczuciu zagubienia, że nie czuje się kochana, a mężczyzna najczęściej zaczyna jej wtedy udowadniać faktami, że tak nie jest. Byli razem tu i tu, posprzątał mieszkanie, naprawił zamek w drzwiach, umył samochód, kupił kwiatka itd. W kobiecie pojawia się sprzeczność, ponieważ czuje co innego, a zestawione w ten sposób fakty mówią co innego. Wielu mężczyzn – i tu musimy się panowie do tego przyznać – wykorzystuje ten fakt i przedstawia swoim żonom naciągane argumenty, np. tłumacząc konieczność kupienia nowego samochodu jego większą użytecznością, a nie chęcią zaszpanowania przed kolegami.

Czy mógłbyś częściej mówić mi, że mnie kochasz? Korona z głowy Ci nie spadnie

„Raz powiedziałem i nie będę się powtarzał. Jak coś się zmieni to poinformuję” – to słowa wielu mężczyzn. Mówienie o uczuciach przychodzi nam bardzo opornie. Jak się okazuje, wynika to bardziej z wychowania i obowiązujących standardów męskości niż z natury mężczyzny. Krępujemy się mówić o swoich uczuciach. Wiele razy czujemy zachwyt, podziw, dobrze nam z żoną, ale nie mówimy, bo się wzruszamy, a to takie niemęskie. W rozmowach mężczyzn, gdy pojawi się temat uczuć, bardzo często mają miejsce: żarty, śmiech, spłycanie, duża niezręczność. A kobieta potrzebuje tego jak powietrza. Gubi się, gdy tego nie dostaje, i kwitnie, kiedy to słyszy. Żeby to lepiej zrozumieć, to tak jakby żona powiedziała: „Dla mnie seks nie istnieje, nie mówmy o tym”. Wielu mężów na takie słowa wpadłoby w przerażenie, świat by się zawalił. Kobiety czują podobnie, kiedy nie słyszą słów o miłości i uczuciach. Jeżeli jesteś mężczyzną i to czytasz i nie mówisz swojej żonie o uczuciach, wypróbuj proste ćwiczenie – raz dziennie przez siedem dni powiedz jej coś miłego, np.: „Ładnie wyglądasz”, „Ładnie się uśmiechasz”, „Podobasz mi się”, „Masz super figurę”, „Lubię twój zapach”, „Kocham cię” itp. Tak po prostu, znienacka, przechodząc obok, bez zbędnych przygotowań. W wielu małżeństwach takie proste słowa wprowadzą dużo ciepła, czułości, radości, zmienią klimat życia.

Mam już dość dbania o nasz związek. Bardzo poważnie myślę o rozstaniu

Takie sława najczęściej padają na pierwszym spotkaniu terapeutycznym. Przez lata – częściej kobieta – znosiła, czekała, dawała, co mogła, ustępowała z nadzieją, że jak będzie tak się starać, to on wreszcie zrozumie i będzie robił to samo. Przychodzą do gabinetu i mówią: „Byłam głupia”, „Dałam się wykorzystać”, „Mam dość”, „Coś we mnie pękło”, „Nie zaufam, chcę odejść”. Doprowadzenie do takiej sytuacji może świadczyć o silnym lęku przed samotnością i stąd jedna strona nie stawiała granic, nie wymagała, nie dbała o swoje potrzeby. Jest to moment, w którym pojawia się wiele emocji: rozgoryczenie, złość, żal. Druga strona też się w tym gubi, gdyż do tej pory nie było problemu aż tu nagle takie słowa, a nawet decyzje. Związek od początku był budowany na złym założeniu i musiało do tego dojść. W zdrowym związku obowiązuje zasada równowagi, czyli dostaję tyle, ile daję. Wzajemne zaangażowanie zaczyna budować, jednostronne zaangażowanie rujnuje relację, tworzy napięcia. Kryzys wywołany takim rozczarowaniem może zakończyć się pozytywnie, jednak wymaga to: wysiłku, odreagowania emocji, cierpliwości, szukania kompromisu i uczenia się właściwego wypowiadania swoich oczekiwań.

Gdy poprosisz mnie o coś, a ja tego nie zrobię, poproś mnie po raz drugi, a nawet trzeci. Wybacz mi, ale nie mam podzielności uwagi, tak jak Ty

Technicznie prosty sposób na uniknięcie konfliktów związanych z niesłyszeniem oczekiwań żony. Wielu mężczyzn za pierwszym razem niewiele słyszy z tego, o co prosi żona, albo nawet nie słyszy nic, zwłaszcza gdy prośby wypowiedziane są z pretensjami, co nie oznacza, że mężczyźni mają problem ze słuchem lub złe intencje. Najczęściej zajęci są innymi sprawami i często sami się pogrążają, przytakując albo mówiąc: „Tak, kochanie”. Kobieta rozumie taki sygnał jako: „Zrozumiał i zrobi”, a mężczyzna w specyficzny dla siebie sposób powiedział: „Daj mi spokój”. Potem żona może przysiąc, że prosiła, a mąż przysięgnie, że nic nie słyszał i oboje mówią prawdę. Żony, znając już swoich mężów, mogą rozpoznawać po ich zachowaniu, czy słyszą, czy tylko przytakują. Konflikty zaczynają się, kiedy kobieta interpretuje takie zachowanie jako lekceważące. Wtedy zaczyna się denerwować i za drugim razem mówi z pretensjami, co u mężczyzny uruchamia automatycznie mechanizm wyłączania się i błędne koło się napędza. Sposobem na to – oczywiście nie jest to łatwe, przynajmniej na początku – jest spokojne poproszenie kilka razy. Zwróć uwagę męża, siądź mu na kolanach, popatrz prosto w oczy, poczekaj, aż spojrzy i spokojnie, z uśmiechem powiedz: „Kochanie, wkręć żarówkę, bo jest mi ciemno”. Jeśli nie przyniesie to oczekiwanego efektu, za drugim razem zrób tak samo i za trzecim też w odpowiednim odstępie czasu, czyli po upływie kilku godzin, żeby mąż miał czas na wykonanie. Mąż powinien być w szoku, że nie oberwał i powinien zaskoczyć. Jeśli to nie pomoże, powiedz „Kochanie, jutro nie zrobię Ci śniadania do pracy, chyba że wkręcisz żarówkę”, i faktycznie tak należy zrobić. Jeżeli i to nie przyniesie efektu, o wkręcenie żarówki można poprosić znajomych, gdy przyjdą. Najważniejszym punktem w tym eksperymencie jest brak pretensji. Jest to klucz do sukcesu. Wielu paniom bardzo trudno jest prosić dwa razy, gdyż twierdzą, że to je upokarza. Jednak tak naprawdę nie rozumieją świata mężczyzn i przez swoją pretensjonalność oddalają ich od siebie.

Zdradzam sposób na siebie – seks, jedzenie i docenianie

Kolejność nie jest przypadkowa, choć zdarzają się przesunięcia. Zajmijmy się tym ostatnim – docenianie. Kiedyś pewna kobieta opowiadała, że do szału doprowadzał ją bałagan w domu, kiedy wracała z pracy, a mąż był w domu. Czuła się wykorzystywana, lekceważona, że mąż jej nie pomaga, że się nie domyśla, że tyle razy go prosi, a on nic. Miała do niego dużo pretensji i resztę dnia z głowy. Cały czas żywiła nadzieję, że gdy w kółko będzie tak powtarzać, mąż w końcu zacznie coś robić, jednak sytuacja pogarszała się – nie robił nic. Kobieta gdzieś przeczytała, że mężczyźni potrzebują doceniania, a krytyka i pretensje zupełnie ich demobilizują. Pamiętam, jak stwierdziła, że było to dla niej ogromnym wysiłkiem i kompromisem, żeby nie poddać się emocjom, tylko zacząć męża chwalić za inne drobne rzeczy, które robił dla niej i dla dzieci. Bardzo szybko zorientowała się, że to działa. W domu było spokojniej, nie od razu czyściej, ale jakoś mniej jej to przeszkadzało, ich relacja się poprawiła. Widziała, że mąż się stara, i to było dla niej najważniejsze. Czuła się kochana. W pułapkę niedoceniania mężów wpada wiele żon. Mają tyle nagromadzonego przez lata żalu, że trudno im się przełamać. Doskonały sposób na dzieci i męża to wzmacnianie pozytywne, karą jest brak nagrody.

Często decydujesz za mnie. Takie zachowanie zniechęca mnie i nic mi się nie chce robić

„Mój mąż nic nie zrobi, jak mu się nie powie, a i tak kombinuje, jak się z tego wymigać” – w takim związku doszło do przejęcia przez żonę decydowania o większości spraw. Kobiety czują się tym faktem bardzo sfrustrowane i zmęczone. Oprócz swoich dzieci mają jeszcze jedno dziecko w osobie męża, tylko jemu już najczęściej nie okazują czułości, a wydają polecenia. Żona myśli, że gdy nie powie, to mąż nie zrobi, on z kolei nic nie robi, bo żona i tak zrobi. Eleganckie błędne koło. Im bardziej ona się domaga zaangażowania, tym bardziej on czuje, że mu się nie chce; im bardziej jemu się nie chce, tym bardziej ona się domaga. Takie zachowanie często wiąże się z potrzebą kontroli rzeczywistości. Jasno to widać w momencie, kiedy mąż zaczyna coś chcieć, a żona się wtrąca, poprawia, krytykuje, sprawdza. Trudne do reformy, ale możliwe. Konieczne jest porozmawianie na ten temat, powstrzymanie się od komentarzy, danie przestrzeni. Mężczyźni rozwijają się, kiedy mają odpowiedzialność, gdy tworzą coś od podstaw i są za to cenieni. To ich napędza i nakręca. Jeśli nie mają dla siebie przestrzeni, potrafią zrezygnować ze wszystkiego.

Nie pytaj mnie, o czym myślę. Facet ma zdolność myślenia o niczym

Tego kobiety w ogóle nie są w stanie zrozumieć. Mężczyzna siedzący bezczynnie doprowadza je do szału. Patrzą na niego jak na zjawisko. Kobiety bardzo często zadają pytanie: „O czym myślisz?”, sądząc, że gdy mąż powie, to mu ulży. Albo uważają, że będzie to oznaką jego zaangażowania w relację. A mężczyzna może i o czymś myśli, ale naprawdę nie wie o czym. Uświadomienie sobie tego jest dla większości mężczyzn ogromnym wysiłkiem. Gdy żona pyta męża: „Co tam w pracy?”, on właściwie wie tylko tyle, że w niej był, ale co tam się działo, wymaga uruchomienia pamięci, a to jest już wysiłek. Zrobi wszystko, żeby tego wysiłku uniknąć. Mężczyźni są profesjonalistami w upraszczaniu sobie życia i rzeczywistości. Mogą je do tego stopnia uprościć, że pojawią się poważne komplikacje – samotność, depresja, brak odpowiedzialności.

Po tym, jak kilka razy odmówiłaś mi współżycia, zraziłem się, i to jest powodem, że teraz nie wychodzę z inicjatywą

Są związki, w których mężczyzna nie prosi o seks, a kobieta nie prosi o relację. Taki związek jest w bardzo głębokim kryzysie i jeżeli trwa to kilka lat, może być oznaką końca. W takim związku nie ma energii na zmianę. Oczywiście, są obecne emocje, ale najczęściej są one potłumione i służą do niszczenia siebie. Wiele kobiet, zwłaszcza młodych, nie zdaje sobie sprawy, czym dla mężczyzny jest współżycie seksualne – że jest to dla niego najważniejsza sprawa, pierwszy powód, dla którego chciał być z kobietą. Mężczyzna ma silne ego, ale kruche. Nierzadko spotykane są sytuacje, że coś w mężczyźnie pęknie i przestaje prosić. Czasami nie wie dlaczego, która sytuacja miała na niego taki wpływ, ale pojawia się „Nie” i koniec. Na terapię przychodzą małżeństwa i ona z płaczem mówi: „Mój mąż nie stara się o mnie, nie dotyka mnie, nie zależy mu”. Kobiety zaczynają prosić o seks, co jest dla nich bardzo upokarzające, zwłaszcza gdy im się odmówi. Ważne jest, żeby pamiętały, że jest to czuły punkt mężczyzny. Nie chodzi o poświęcanie się, musi być więź, czułość, relacja, jednak często to jest, a mężczyzna ze swoją seksualnością i tak jest nieakceptowany.

Najpierw relacja (rozmowa, niespodzianki, komplementy), potem seks – taką mam kolejność

To jest z kolei kobiecy punkt widzenia. Żeby kobieta miała ochotę na współżycie, musi czuć się kochana, o czym zapominają mężczyźni. Oczekują inicjacji, orgazmu wywołanego samym faktem bycia w pobliżu, projektują własny sposób patrzenia i frustrują się, że tak nie jest. Dużą rolę w zakłamywaniu rzeczywistości odgrywają: media, reklamy, filmy, pornografia. Tam wszystkie kobiety od razu mają ochotę na seks i mężowie oczekują tego samego od żon, a one czują się gorsze, bo tak tego nie przeżywają. Mówi się, że przyjemnością mężczyzny jest przyjemność kobiety, a przyjemnością kobiety jest przyjemność kobiety. Jest w tym stwierdzeniu dużo prawdy. Mężczyzna, który nie dba o swoją kobietę, nie walczy o nią, nie zabiega, żeby było jej dobrze, nie uczy się zapominania o sobie, jest głupim, smutnym egoistą, nigdy nie poczuje się spełniony. Dopiero spełniona kobieta może dać mu to poczucie. Taki jest porządek wynikający z bycia mężczyzną i bycia kobietą. Dopiero bycie dla daje poczucie pełni. Kto tego choć po części doświadczył, dokładnie wie, o czym mowa.

Potrzebuję czuć, że jestem dla Ciebie najważniejszą kobietą na świecie. Wymyśl, jak to zrobić

Bycie jedyną, kochaną, najważniejszą to podstawowa sprawa dla kobiety, natomiast sposób okazania tego kobieta pozostawia mężczyźnie. I wcale nie muszą to być wielkie gesty, jak kupienie pierścionka z brylantem, ale np.: przytulenie, komplement, zaproszenie na obiad, przygotowanie kolacji w domu. Jeśli kobieta wie i czuje, że dla swojego mężczyzny jest najważniejsza na świecie, jej uroda i kobiecość kwitną. Taka świadomość napełnia kobietę energią, radością życia, poczuciem szczęścia. Potrafi wtedy dać swojemu mężczyźnie przestrzeń, zrozumieć jego potrzebę odizolowania się na chwilę, realizowania pasji i marzeń; jest przy nim i go wspiera. Jeżeli nie czuje się kochana i najważniejsza, jej kobiecość umiera. Kobieta jest smutna, z czasem może stać się zgorzkniała, przestaje dbać o siebie, o małżeństwo, o relację. Może zacząć inwestować w dzieci lub układać sobie życie po swojemu.

Nie każ mi się cały czas domyślać, czego potrzebujesz. Po prostu powiedz to. Zobaczysz, że nic Ci się nie stanie

Dla kobiety domyślanie się jest sygnałem, że mężczyźnie zależy i jest w tym dużo racji. Jest to jeden ze sposobów okazania, że jest najważniejsza. Jednak brak domyślania się ze strony mężczyzny niekoniecznie oznacza brak zainteresowania. Może wynikać z nieznajomości natury kobiecej albo z pochłonięcia przez inną sprawę, co kobiety źle znoszą. Często dochodzi tu do nieporozumień. Kobiety upominają się o domyślanie pretensjami lub obrażaniem się, mężczyźni traktują sprawdzanie pt. „Czy się domyśla?” jako kolejny test na zaangażowanie w związek, a nikt nie lubi być ciągle testowanym. W domyślaniu się ukryta jest romantyczność. Oznacza to także, że mężczyzna zna swoją kobietę i wie, co lubi, a czego nie. Przekonującym mężczyzn argumentem jest kwestia opłacalności. Domyślanie się jest opłacalne, gdyż żona jest szczęśliwa, bez pretensji, uwodząca. Są jednak sytuacje, w których mężczyzna, choćby bardzo chciał, nie domyśli się i trzeba mu po prostu powiedzieć. Więc, drogie panie, powiedzmy to – zrób tak, tak lubię, a tak nie lubię. To upraszcza życie, rozwiązuje nieporozumienia i niekoniecznie oznacza utratę romantyzmu. Pojawia się on w innej postaci.

Agnieszka i Jakub Kołodziejowie: autorzy Małżeńskiej Gry, współtwórcy czasopisma „Zbliżenia” i platformy RELATE, od 2010 r. prowadzą szkolenia, warsztaty i spotkania dla małżeństw i par. Agnieszka – mgr filologii polskiej, redaktor, wydawca, właściciel Wydawnictwa „Zbliżenia”; Jakub – doktor psychologii, psycholog, psychoterapeuta, od 1997 r. prowadzi psychoterapię małżeńską, rodzinną i indywidualną oraz szkolenia psychologiczne, właściciel Ośrodka Terapeutyczno-Szkoleniowego w Lublinie.
ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ W „ZBLIŻENIACH” NR 10.

Zostało jeszcze 0% artykułu

Subsktypcja Relate© pozwoli Ci przeczytać tekst do końca...

Testuj bezpłatnie Czytelnię Relate©

Przetestuj bezpłatnie subskrypcję i korzystaj z dostępu do Platformy Relate© z drugą połówką.

Testuj Czytelnię Relate©
  • Wystarczy, że jedna osoba z pary posiada subskrypcję.
  • Możesz zrezygnować w dowolnym momencie.
  • Masz już subskrypcję? Zaloguj się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *