3398

Wywiad z Bernadetą Lelonek-Kuletą

Z Bernadetą Lelonek-Kuletą o kulturze pieniądza, społecznych i kulturowych przekazach, grach hazardowych, kryteriach diagnostycznych uzależnienia od hazardu oraz psychoterapii rozmawiają Agnieszka i Jakub Kołodziejowie.

Bernadeta Lelonek-Kuleta – doktor psychologii; adiunkt w Katedrze Zdrowia Publicznego w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II. Pracuje w Ośrodku Leczenia Uzależnień w Lublinie z osobami uzależnionymi od hazardu i ich bliskimi. Autorka licznych publikacji poświęconych patologicznemu hazardowi. Realizatorka szkoleń z zakresu terapii tego zaburzenia, a także badań z tego obszaru. Laureatka konkursu wybitne osiągnięcie nauki polskiej w obszarze nauk humanistycznych i społecznych pt. „Cudze chwalicie, swego nie znacie – promocja osiągnięć nauki polskiej”, za badania nad uzależnieniem od hazardu. Doświadczenia zawodowe zdobywała w placówkach zajmujących się terapią patologicznego hazardu we Francji.

Agnieszka i Jakub Kołodziejowie: Są osoby, dla których pieniądze oznaczają ogromne emocje, i są takie, dla których są zwykłym środkiem płatniczym. Od czego zależy nasze podejście do pieniędzy?

Bernadeta Lelonek-Kuleta: Uważam, że kultura i społeczeństwo, w jakich żyjemy, mają duży wpływ na to, jacy jesteśmy. Kreowane wzorce mówią nam, że coś jest w życiu ważne albo ważne nie jest. Obecnie dla wielu ludzi, oprócz pieniędzy, szczególne znaczenie mają również na przykład dobra materialne jako takie lub współczesne osiągnięcia technologii. Stają się wręcz jakimś fetyszem, czymś, do posiadania czego się dąży. Oddziaływania kulturowe to jedno. Z drugiej strony mamy szereg doświadczeń, cech, powiązań i tego wszystkiego, co jest „wewnątrz” konkretnego człowieka. Te dwa obszary muszą się niejako na siebie nałożyć – to, co we mnie, i to, co poza mną. Przy czym jeżeli kontekst kulturowy jest taki, że pcha mnie na siłę w jakiś sposób myślenia czy w jakiś trend, ale posiadam pewne cechy, ugruntowane przekonania, które wyniosłam z domu rodzinnego, niekoniecznie temu ulegnę. Natomiast jeśli kontekst kulturowy trafi na moje wnętrze, które domaga się zaspokojenia pewnych braków, to powszechnie lansowane zachowania mogą je bardzo szybko zaspokoić. Przekładając to na osoby, które spotykam w poradni, na hazardzistów, w ich przypadkach pieniądz nie jest celem samym w sobie, jest to środek. Cele są różnego rodzaju, na przykład: umocnienie swojej wartości, poczucie sukcesu, poczucie bycia kimś ważnym, kimś zdolnym, kimś, kto w życiu coś osiągnął, jakaś adrenalina itp. W hazardzie pieniądze najczęściej są środkiem. Tak naprawdę stają się ważne na ostatnim etapie, kiedy ktoś trafia do poradni, ponieważ jest już na dnie albo ma długi. Wtedy pieniądz jest tą rzeczą, wokół której wszystko się kręci. Jednak w przestrzeni grania jest raczej środkiem do celu. Gracze często mówią, że znajdują się jakby w pewnym amoku grania. W takiej pasji potrafią grać 12-14 godzin. Nie myślą o tym, żeby wygrać, choć gdzieś mają to w świadomości, bo przecież cały czas wkładają pieniądze. Kiedy po pięciu godzinach wyczyszczą wszystko, co mają – dzwonią, pożyczają, jadą do domu, wynoszą, kradną, pożyczają od ludzi, którzy stoją obok. Wydają realne pieniądze, ale robią tak, dlatego że jest coś silniejszego, co każe im je wydawać, jakaś potrzeba, ekscytacja, bardzo silne emocje. Gdzieś na końcu tego wszystkiego przyświeca im, oczywiście, iluzyjne myślenie, wiara w fortunę, która sprzyja, która wszystko odda, zwróci, wynagrodzi wysiłek. Jednak cały czas mam wrażenie, że stąpają po trochę innym gruncie niż czysto materialny.

W hazardzie pieniądz nie jest celem samym w sobie, jest środkiem do tego, żeby uzyskać poczucie bycia kimś ważnym, kimś zdolnym, kimś, kto w życiu coś osiągnął; albo jakaś adrenalina, która pozwala nie czuć bólu, pustki, zagubienia.

AJK: Wracając do czynników kulturowych. Jak odbiera Pani kulturę pieniądza w naszym społeczeństwie?

BL-K: Wydaje mi się, że żyjemy w dosyć trudnych czasach. Gdy obserwuję nie tylko środowisko pacjentów, osób z zaburzeniami, ale również moich znajomych, ludzi młodych, pracujących, specjalistów w różnych dziedzinach, widzę, że wszyscy gdzieś pędzimy. Pędzimy cały czas, ponieważ ciągle nam mało. Tłumaczymy to sobie tym, że musimy, bo takie warunki, bo taki czas, bo kryzys, bo rodzina, dzieci, trzeba się zabezpieczyć itp. Prowadzę różne szkolenia i między innymi także o tym dyskutujemy – o współczesnych realiach i dążeniach, jakie mamy. I nieraz dochodzimy do wniosku, że jedziemy „na tym samym wózku”, ponieważ wychodzi na to, że wszyscy jesteśmy na kolejnym już szkoleniu z rzędu. Często mówię: „Proszę państwa, to nie jest pierwsze szkolenie, jakie prowadzę, ani pierwsze, w którym państwo uczestniczą”. Ciągle jest nam mało i mało, i mało. Mało pieniędzy, mało wiedzy, mało kompetencji, mało wykształcenia, kolejne studia, kolejny kurs. I cały czas przyświeca nam przekonanie, że jest to potrzebne, ważne, normalne, że tak trzeba, gdyż musimy się zabezpieczyć, bo skończy się obecna praca i trzeba mieć alternatywę, inne wykształcenie.

Zostało jeszcze 78% artykułu

Subsktypcja Relate© pozwoli Ci przeczytać tekst do końca...

Testuj bezpłatnie Czytelnię Relate©

Przetestuj bezpłatnie subskrypcję i korzystaj z dostępu do Platformy Relate© z drugą połówką.

Testuj Czytelnię Relate©
  • Wystarczy, że jedna osoba z pary posiada subskrypcję.
  • Możesz zrezygnować w dowolnym momencie.
  • Masz już subskrypcję? Zaloguj się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *